czwartek, 13 października 2011

Uszkodzenie felg aluminiowych na drogach

Bez wątpienia posiadaczy felg aluminiowych na swoich samochodach jest coraz więcej. Można by się także pokusić o stwierdzenie, że liczba aut wyposażonych w obręcze ze stopów lekkich rośnie lawinowo. Niestety na naszych polskich drogach nie brakuje zagrożeń czyhających na nasze koła.
Zakup markowych felg aluminiowych to nierzadko spory wydatek dla naszego portfela. Za taki komplet 17″ obręczy możemy zapłacić od 2000 nawet do 3-4 krotności tej sumy za felgi firmy O-Z. Pominiemy tu kwestię kradzieży kół, którą to ewentualność możemy skutecznie wyeliminować poprzez zastosowanie specjalnych śrub antykradzieżowych podczas montażu felg. Większa i bardziej prawdopodobna jest szansa uszkodzenia obręczy kół z powodu stanu naszych dróg.

Deszcze i przymrozki bardzo skutecznie oddziałują na powstawanie dziur na drogach. Jazda po takiej nawierzchni jest nie tylko mało przyjemna, ale wpływa niekorzystnie na elementy zawieszenia samochodu. Bezpośrednie uszkodzenia przy spotkaniu z wyrwą w drodze dotyczą felg i opon. Przy niefortunnym najechaniu na taka przeszkodę ze zbyt dużą prędkością felga aluminiowa może się odkształcić, a nawet pęknąć z powodu siły uderzenia. Możliwe jest również zniszczenie zawieszenia i elementów układu kierowniczego.
Z powodu stanu naszych dróg warsztaty samochodowe nie mogą narzekać na brak zajęcia bardzo często naprawiając pokrzywione felgi i montując nowe części zawieszenia.  Naprawą czterech felg pociąga za sobą koszt kilkuset złotych, nie mówiąc już o tym, że tka felga zazwyczaj traci na trwałości czy walorach estetycznych. I tak po udanej naprawie felg możemy czuć się szczęściarzami, ponieważ w przypadku felg aluminiowych często bywa i tak, że powstałe uszkodzenia kwalifikują obręcze tylko do wymiany.
Nie mamy co wiązać nadziei na szybką poprawę stanu dróg. Pozostaje nam tylko zachowanie ostrożności i skuteczne omijanie wszystkich przeszkód pojawiających się na naszej drodze.


Źródło: <a href="http://www.webshock.com.pl/uskodzenie-felg-aluminiowych-na-drogach/">Uskodzenie felg aluminiowych na drogach</a> - OPON-MARKET

Opony-zmieniac czy nie?

Kiedy powinno się wymienić opony z letnich na zimowe? Zazwyczaj zaleca się wymianę kół w okresie październik – listopad oraz marzec – kwiecień. Warto jednak zapoznać się z opiniami na ten temat i zaleceniami producentów opon.
Większość producentów opon bowiem twierdzi, że wymiana opon jest najbardziej optymalna kiedy na dworze panuje temperatura siedmiu stopni Celsjusza.  W okresie zimowym opony letnie twardnieją co w znaczący sposób zmniejsza bezpieczeństwo na drodze, ponieważ także przyczepność jest dużo mniejsza. Dzieje się tak dlatego, że mieszanka gumy z której wykonane są jedne i drugie opony jest różna.
Spotkać można się jednak, również z opiniami iż to jedynie chwyt marketingowy producentów mający na celu zwiększenie sprzedaży.
A jak na to reagują kierowcy?
Kierowcy w większości stwierdzają, że jazda w temperaturze od 0 do 7 stopni z założonymi letnimi oponami wcale nie jest niebezpieczna. Pojawiają się nawet opinie, że letnie w takich warunkach sprawują się bardzo dobrze, a nawet lepiej niż opony zimowe.
Zasada 7 stopni swojego czasu była tematem numer jeden na forach internetowych związanych z motoryzacją. Ciekawostką jest fakt, że większość wypowiadających się osób jako argument przytacza testy, przeprowadzone kilka lat temu w Niemczech. Opublikowane wyniki wskazywały, że hamowanie przy temperaturze od 0 d o 7 stopni na oponach letnich jest krótsze, a przy tym bezpieczniejsze.
W skrócie opony letnie lepiej wypadły w tym teście niż opony zimowe. W trakcie tego badania samochody jeździły po nawierzchni suchej oraz mokrej. Dziennikarze, którzy opublikowali ten test zgodnie stwierdzają, że zasada 7 stopni nie ma pokrycia w faktach. Jednak, z drugiej strony nie powinniśmy jej całkowicie odrzucać, ponieważ pojawienie się na termometrze 7 stopni powinno być sygnałem do wymiany opon. Kiedy w ciągu dnia temperatura osiąga około 7 stopni znaczy to, że rano jest w okolicach zera lub nawet poniżej zera, a to może powodować pojawienie się cienkiej warstwy szadzi, a wtedy lepiej jednak stosować opony zimowe.


Źródło: <a href="http://www.webshock.com.pl/opony-%e2%80%93-zmieniac-czy-nie/">Opony – zmieniać czy nie?</a> - Janek83

Skup aut

W większości zadaniach dotyczących świata samochodów uwzględniamy ich sprzedaż. Rzadko zdarza się, że człowiek trzyma auto od nowości, aż po jego kres, czyli kiedy odmówi posłuszeństwa na dobre. Wielu z nas regularnie zmienia samochody według swojego uznania. Skup aut Wrocław zajmuje się nabywaniem samochodów osobowych, ciężarowych, dostawczych, a także tych, które wcześniej służyły do nauki jazdy czy za taksówkę.
Jeśli tylko są jakieś problemy ze sprzedażą na pewno warto zwrócić uwagę na skup aut Wrocław. Tutaj najlepiej wyznaczone pozostają warunki. Skup aut Wrocław to doskonała działalność tym bardziej, kiedy można korzystnie sprzedać samochód. W istocie nie raz mamy do czynienia z handlarzami, którym zależy tylko na tym, aby kupić auto po jak najniższej cenie. Tutaj tego się nie znajdzie. Na pewno można spodziewać się sprawiedliwej wyceny, która uwzględni wszelkie składniki, takie jak rocznik, stan wizualny, stan techniczny, wyposażenie, osiągi, przebieg. Oczywiście skupowanie używanych pojazdów osobowych to nie tylko zbijanie ceny. W tym wypadku bierze się pod uwagę rzetelną ocenę tego, co jest faktyczne.
Można liczyć na zwyżki z uwagi na zalety danego pojazdu, ale także na obniżki z uwagi na usterki, drobne wady względem karoserii czy może uszkodzenia, które są poważniejsze. Na pewno warto wziąć pod uwagę wszelkie możliwe elementy dodatkowe. Samochody z dodatkowym wyposażeniem, przykładowo poduszkami powietrznymi, pełną elektryką sprzedają się za znacznie wyższe kwoty to ważna informacja.

Źródło: <a href="http://www.webshock.com.pl/skup-aut/">Skup aut</a> - radziowi

poniedziałek, 10 października 2011

Sposoby na tańszą jazdę

Jest wiele metod obniżających zużycie paliwa. Niektóre są proste w wykonaniu,  a przy użyciu ogólnodostępnych środków można uzyskać dobre efekty.


Na początek zaznaczę że pomijamy ecodriving. Skupimy się na technice zwiększającej sprawność spalania i zmniejszenia oporów podczas jazdy.
   Ze wzoru na sprawność silnika wiemy że im zimniejsze powietrze dostarczamy do komory spalania tym lepiej (chodzi o "delta" t) - oczywiście w granicach rozsądku. Dlatego układ dolotowy powinien być maksymalnie odizolowany od wpływu gorącego silnika i powinien mieć możliwie jak najmniejszy opór w celu poprawy napełniania komory spalania. W tym celu stosuje się sportowe filtry i strumienice powietrza.Jeśli chodzi o układy wydechowe to z reguły te fabryczne są już dostatecznie dobrze skonstruowane i udoskonalanie ich pod kątem ekonomi (nie pod kątem mocy) jest często poza naszym zasięgiem.
   Następnym krokiem w stronę oszczędności może być modyfikacja sygnału sondy Lambda. W tym celu montujemy przystawkę i ustawiamy tak aby jeździć na zubożonej mieszance ( trzeba uważać żeby nie przesadzić bo wypalimy zawory itp. przez zbyt wysoką temperaturę). Jeśli mamy starszy silnik na przykład benzynowy o stopniu kompresji 9:1 to warto zrobić planowanie głowicy aby ten stopień sprężania podnieść ponieważ sprawność silnika ogromnie od tego zależy. Każdy silnik ma większe lub mniejsze możliwości w tej dziedzinie ( jakie to sami musimy się dowiedzieć).
   Kolejną dziedziną którą warto się zająć jest katalizator powietrza (bardzo rzadki temat). Ma on za zadanie możliwie jak najwięcej zjonizować przepływające przez niego powietrze wykorzystując np. siły elektrostatyczne. Żeby zobaczyć jak to wygląda wystarczy przeglądnąć patent o numerze WO 2006/123442. Dotychczas opisane metody razem wzięte mogą dać do około 20% spadku zużycia paliwa ale nie muszą.
   Następną rzeczą którą można wziąć pod uwagę są świece zapłonowe. Niestety efekty po ich wymianie mogą być niezauważalne ( 0%-3%). Większe znaczenie ma ich stan techniczny i dopasowanie konstrukcyjne, dlatego kupno "cudownych" drogich świec nie zawsze ma sens.
   Warto wspomnieć także o magnetyzerach. Ich działanie opiera się na wpływie pola magnetycznego na paliwa i powietrze. Wiadomym jest że każdy atom poprzez obecność elektronów jest podatny na wpływ między innymi pola magnetycznego. Jeśli chodzi o paliwa następuje nieznaczne zjonizowanie i spore uporządkowanie w łańcuchach węglowodorowych. Jeśli chodzi o powietrze efekt jest najsłabszy (ze względu na właściwości powietrza) ale nieznaczne " naenergetyzowanie " jednak zachodzi. Efektem tych przemian jest zauważalna poprawa jakości spalania ponieważ więcej atomów tlenu bierze udział w utlenianiu. Czasami spadek zużycia paliwa jest niezauważalny (zwłaszcza w nowych konstrukcjach silnikowych) ale w wielu wypadkach potrafi wynieść kilka procent.

   Ciekawym i coraz popularniejszym tematem jest także wodór , który może być zastosowany jako paliwo alternatywne. Jest to temat bardzo obszerny dlatego zostaną poruszone kwestie przydatne dla " przeciętnych zjadaczy chleba ". Testy i badania naukowe jednoznacznie potwierdzają wzrost sprawności spalania paliw konwencjonalnych przy dodaniu pewnej ilości wodoru. Dzieje się tak głównie dlatego że wodór przyśpiesza reakcję spalania i podnosi temperaturę. Istnieje firma w Polsce, która zajmuje się zakładaniem instalacji wodorowych do niemal każdego auta i spadek zużycia paliwa sięga nawet 40% (głównie na LPG i z modyfikacją sygnału sondy Lambda). W internecie jest dużo informacji o tym jak skutecznie i bezpiecznie oraz w jakich ilościach wytwarzać wodór żeby uzyskać dobry efekt, dlatego nie ma sensu tutaj tego opisywać. Wspomnę tylko że mistrzem w tej dziedzinie był Stan Meyer.

   Następnym krokiem w stronę oszczędności jest podgrzewanie paliwa dostarczanego do komory spalania. Mercedes zastosował tą technikę w jednym benzyniaku z dobrym efektem. W wielu dieslach od paru lat montuje się podgrzewcze paliwa. My jeśli mamy LPG to warto zadbać o to aby gaz był możliwie jak najgorętszy. W tym całym podgrzewaniu chodzi o to aby zjonizować cząsteczki paliwa aby w procesie spalania były bardziej "ruchliwe" i łatwiej łączyły się z tlenem. W niektórych przypadkach uzyskuje się kilka, kilkanaście procent spadku zużycia paliwa.

  Ostatnią kwestią wartą do omówienia są opony. Wiele osób bagatelizuje ten temat nie będąc świadomym że różnica w spalaniu pomiędzy kiepskimi a energooszczędnymi oponami może wynieść 15%.
Uwzględniając średnią żywotność 50 tyś. km okazuje się że warto dopłacić 300 - 500 zł do kompletu opon bo w porównaniu do tych kiepskich potrafią się całkowicie zwrócić. Są gazety motoryzacyjne, które świetnie opisują i porównują parametry techniczne opon. Dlatego przed zakupem ogumienia warto się dobrze zorientować.
Stosując wszystkie metody opisane wcześniej nie uzyskamy cudownego spadku spalania o 90% ponieważ ich skutki nie sumują się w prosty sposób. Ale 20% - 50% jest jak najbardziej realne.
   Mam nadzieję że podane informacje pomogą wielu użytkownikom w poprawieniu ekonomii jazdy w swoich samochodach. Warto jednak pamiętać że każda przeróbka naszych pojazdów musi zostać wykonana rozważnie (pamiętajmy o gwarancji na nowe samochody).

Nie wyrzucaj, możesz zarobić!

Zużyte katalizatory to drogocenny towar. Firmy zajmujące się ich przerobem są w stanie zapłacić za sztukę nawet 1500 zł!
Po wymianie na nowy warto zachować stary katalizator.



Dla przeciętnego kierowcy, zużyty katalizator oznacza same problemy: spadek mocy, zwiększone zużycie paliwa i wydatki na nowy podzespół. Nie każdy zdaje sobie jednak sprawę, że część pieniędzy można odzyskać, jeśli odsprzedamy zużyty katalizator. W internecie bez problemu odnajdziemy ogłoszenia firm zajmujących się skupem. Niektóre dysponują nawet orientacyjnymi cennikami.
Co się odzyskuje?
Towarem poszukiwanym jest przede wszystkim platyna. Wynika to z faktu, że w warunkach naturalnych do pozyskania ok. 1 kg platyny kopalnia musi wydobyć ok. 150 ton rudy. Odzyskanie 1 kg platyny w ramach recyklingu wymaga jedynie kilku ton zużytych katalizatorów. Proces odzysku jest bez porównania tańszy i mniej szkodliwy dla środowiska. Podczas recyklingu katalizatorów odzyskiwane są także rod i pallad. Ostatni z wymienionych metali jest "niestety" znacznie tańszy od pozostałych.
Zasada wyceny
Na rynku funkcjonuje wiele systemów wyceny katalizatorów. Kierowcom proponowane są zwykle dwa. Pierwszy sugerują firmy, które publikują na swoich stronach internetowych orientacyjne cenniki "za sztukę" z podziałem na marki i modele samochodów z których zostały wymontowane katalizatory. Czasem cennik zaopatrzony jest w zdjęcia, które ułatwiają identyfikację typu podzespołu. Drugi sposób wyceny, bardziej miarodajny, opiera się na próbkowaniu wnętrza katalizatora i analizie faktycznej zawartości metali szlachetnych. Jest to oczywiście "amatorskie" badanie orientacyjne, które trwa kilkanaście sekund.
Zniżki i zwyżki
Osoba która sprzedaje katalizator, musi mieć świadomość, że nie zawsze uzyska za niego maksymalną deklarowaną w internecie cenę. Niektóre katalizatory mają wyjątkowo dużo platyny i osiągają zawrotne ceny. Inne konstruowane są głównie w oparciu o stosunkowo tani pallad. Na obniżenie ceny wpływa także drastyczne zużycie katalizatora. Okazuje się, że wraz z wiekiem istotna część metali szlachetnych zostaje z katalizatora wyemitowana do atmosfery. Na szczęście takie wyjałowione katalizatory trafiają się rzadko.
Objawy zużycia katalizatora
Zużyty w naturalny sposób katalizator traci drożność i tym samym zwiększa opory przepływu spalin. Powoduje to zwykle znaczny spadek mocy samochodu, wzrost zużycia paliwa i przegrzewanie się katalizatora. Niektóre modele samochodów mają żółtą kontrolkę przegrzewania katalizatora. Katalizatory uszkodzone mechanicznie (z pękniętym wnętrzem) generują hałas i nie oczyszczają spalin. W autach z EOBD 2 zaświeci się kontrolka "check engine'. W pozostałych dowiemy się o tym podczas okresowego przeglądu.
Sporo płacą
Katalizatory z dużą ilością platyny skupowane są średnio po ok. 300- 400 zł za kilogram. Katalizatory palladowe z małą ilością platyny wyceniane są zwykle po ok. 200 zł za kilogram. Średnia waga katalizatora wynosi ok. 0,8-1,2 kg. Skupowane są zarówno katalizatory pochodzące z silników benzynowych jak też z jednostek wysokoprężnych.
Warto wiedzieć
Jesli mechanik zasugeruje wymianę katalizatora, poproś o zwrot starego.
Jeśli - choć to niezgodne z przepisami - zadecydujecie wspólnie o wybiciu zatkanego wnętrza katalizatora ( w układzie wydechowym pozostanie pusta obudowa), poproś o zwrot rdzenia. Firmy oferują spore pieniądze za same elementy ceramiczne.
Po wybiciu wnętrza katalizatora układ wydechowy pracuje zwykle głośniej i szybciej się przepala. Optymalnym rozwiązaniem jest montaż tzw. katalizatora uniwersalnego

Czy to koniec tanich części zamiennych do samochodów?

Piątkowy „Dziennik” podał wiadomość jakoby miał wejść w życie zakaz kupowania tańszych odpowiedników części zamiennych do samochodów. Jako jeden z 14 mln zmotoryzowanych zastanawiam się w czym rzecz. Czy to rozpaczliwa próba ratowania sytuacji salonów samochodowych, z których wielu grozi upadłość? Czy może bezmyślność i krótkowzroczność ustawodawcy, który zapomniał że kij ma dwa końce.


Piątkowy „Dziennik” podał wiadomość jakoby miał wejść w życie zakaz kupowania tańszych odpowiedników części zamiennych do samochodów.
Jako jeden z 14 mln zmotoryzowanych zastanawiam się w czym rzecz.
Czy to rozpaczliwa próba ratowania sytuacji salonów samochodowych, z których wielu grozi upadłość?
Czy może bezmyślność i krótkowzroczność ustawodawcy, który zapomniał że kij ma dwa końce.

Zapomniano chyba, że zakaz sprzedaży znacznie tańszych zamienników zmniejszy i tak małą sprzedaż nowych samochodów. Wizja konieczności płacenia 2-3 razy drożej za oryginalną część skutecznie zniechęca do zakupu.

Wzrośnie szara strefa

Czy nikt nie zastanawiał się, że zakaz obudzi czarny rynek części. Przede wszystkim rynek części kradzionych z innych samochodów. Mało tego, wiele prywatnych warsztatów aby przetrwać będzie zmuszonych do korzystania z takich trefnych części. Teraz mają możliwość kupna tańszego odpowiednika w hurtowni i sprawa jest jasna. Zakaz może zwiększyć i tak już ogromny napływ złomu z Europy Zachodniej (2 mln aut). Tym razem samochodów nie do jazdy, a sprowadzanych specjalnie ze względu na części. W każdym nawet mocno rozbitym samochodzie znajdzie się wiele elementów gotowych to dalszego wykorzystania. Gorzej z ogołoconym z części wrakiem.

Kto się nim zajmie?
Gdzie trafi?
Do lasu? Na wysypisko?

To problem, który się pomija.
Nie można jednak zamiatać go pod dywan, gdyż sprawa milionów wraków urasta do bardzo poważnej.

Czy apel o zakaz sprzedaży tanich odpowiedników nie wynika z wpływów motoryzacyjnego lobby, które ma dość skutecznego podgryzania ich zysków przez małe firmy. Co może budzić uśmiech, te małe firmy od lat działały u boku koncernów, a nawet produkowały dla nich zamienniki różniące się od oryginału głównie logo. Widać czasy się zmieniają. Największe koncerny motoryzacyjne pogrążone są w kryzysie. Ford, GM stoją na krawędzi bankructwa. Daimler Chrysler jakoś przędzie, ale głównie dzięki marce Mercedes. Francuzi z PSA tną koszty i zwalniają ludzi, to samo VW.
Biorąc pod uwagę, że największe firmy motoryzacyjne zatrudniają po 100 tys. osób i więcej (FIAT, VW) oraz ponad 250 tys. FORD i GM trudno im się dziwić, że szukają dodatkowych źródeł przychodów.

Wolność wyboru

Skoro władza nie potrafiła przez dwa lata powstrzymać napływu używanych samochodów, pośrednio sama sobie jest winna spadku sprzedaży nowych samochodów. Teraz jedną ustawą nie da się tego naprawić. Inna sprawa, że nowe samochody są w Polsce za drogie. Państwo zarabia na akcyzie i podatku VAT kokosy. Wysokie obciążenia podatkowe to jedno, ale czy przez to trzeba zmuszać do kupowania lusterka do samochodu za 400 zł skoro jego odpowiednik kosztuje 150 zł. Rozumiem, że części oryginalne muszą być stosowane w przypadku samochodów na gwarancji, choć i tu można polemizować.
Czy w razie utraty lusterka zamiennik nie spełni swojej roli? Raczej spełni.

Droższe koszty ubezpieczeń

Ostatnią, ale również istotną sprawą jest wielce prawdopodobna podwyżka kosztów ubezpieczenia. Skoro wzrosną ceny części, wzrosną ceny napraw, a to w naturalny sposób wymusi na ubezpieczycielach podwyżki stawek ubezpieczeniowych. Statystyki biją na alarm. Samochodów przybywa, wraz z nimi rośnie ilość stłuczek. Coraz mniej osób będzie stać na ubezpieczenie.
Kto na tym zyska, a kto straci?
Bilans poznamy za kilka miesięcy.